Czy doskonalisz swoje metody?

Ostatnio przeglądałem wyniki z badań ankietowych przeprowadzonych przez Stacey Barr, australijską specjalistkę od KPI, z których wynikało, że 84% respondentów, którzy wiedzą, jak podchodzić do mierników efektywnościowych, nie ma sformalizowanej metodyki w tym obszarze. Jednocześnie 86% osób stwierdziło, że ich sukces w pracy z miernikami KPI jest mały lub wręcz żaden!

Hmmmmm… czy jest tu jakiś związek?

Jak pisze Stacey, jeden z ankietowanych, Stephen, pracujący w sektorze publicznym w Wielkiej Brytanii stwierdził, że jego organizacja jest wręcz zalana masą niepotrzebnych i niepomocnych wskaźników KPI.

Ze swojej praktyki doradczej też mam liczne ciekawe przykłady. Choćby rozmowa z Wiceprezesem jednej z bardzo dużych polskich giełdowych firm, posiadających liczne sklepy w całej Europie. Stwierdził jakoś tak: „Jesteśmy młodą, zwinną organizacją o niemal rodzinnej atmosferze i bardzo nie lubimy wskaźników, mierników i innych tego typu wynalazków. Za szybko też się zmieniamy, żeby móc się sensownie opomiarować”. Po czym wyjął z kieszeni telefon z dużym ekranem, wpiął się w jedną z aplikacji firmowych i pokazał mi… mega-Excela z niewiarygodną ilością danych i wskaźników, a wszystko mieniące się tysiącami barw. „Zobacz, w każdej chwili mogę zobaczyć każdy sklep na świecie. Sprzedaż, marża, wolumeny towarów itp. itd.”

Zasłyszana przeze mnie kiedyś reguła mówi, że 10.000 godzin praktyki uczyni z Ciebie mistrza w każdej dziedzinie. Czy jednak musimy poświęcić aż 1.250 dni roboczych, aby osiągnąć swój zakładany cel? Np. nauczyć się znajdować i wdrażać efektywne KPI-aje? Niekoniecznie.

Wystarczy skorzystać z którejś z dostępnych na świecie praktyk/metodyk wprowadzania KPI lub wsparcia od osoby doświadczonej w tej materii, żeby stosunkowo szybko nauczyć się wprowadzać do organizacji właściwe mierniki.

Wspomniana wcześniej Stacey Barr pisze, że prowadząc liczne warsztaty dla swoich klientów, zazwyczaj stosuje te same, dobrze sprawdzone przykłady. Uwzględniając kreatywność ludzi, możnaby się spodziewać, że za każdym razem praca w takie warsztatowej grupie zaowocuje coraz to innymi, cudownymi miernikami. Okazuje się, że jednak nie. Dobrze poprowadzony warsztat, bazujący na sprawdzonej metodyce postępowania, w zdecydowanej większości przypadków da ten sam lub bardzo zbliżony efekt w postaci konkretnych mierników. A więc praca nad KPI-ajami, to nie żadna wielka maestria i sztuka, do której trzeba mieć talent Pablo Picassa, lecz zwykłe rzemiosło, które – bazując na opowiedniej wiedzy i zasadach postępowania – w stosunkowo niedługim czasie można się nauczyć.

Jeśli więc Wasze KPI nie działają, traktujecie je bardziej, jako „potykacze” pod nogami lub złodziei Waszego cennego czasu, to może wina nie leży w samych wskaźnikach (one są efektem), lecz w niewłaściwej metodzie ich tworzenia (ona jest przyczyną).

Zadajcie sobie następujące pytania:

  • czy mamy rzeczywistą, sformalizowaną metodykę tworzenia KPI?
  • czy stosujemy tę metodykę, w pełnym jej zakresie, w naszych codziennych działaniach?
  • czy dajemy sobie czas na „doszlifowanie” wskaźników, czy szybko je wprowadzamy i – jeśli coś nie gra – jeszcze szybciej je usuwany, zastępując całą masą innych?
  • czy angażujemy coraz więcej osób z organizacji w tworzenie i dopracowywanie naszych wskaźników?

Praktyka działania z KPI-ajami pokazuje, że najlepsze wskaźniki powstają wtedy, gdy stale doskonalimy naszą metodę ich tworzenia. W realiach biznesowych jednak, zbyt rzadko myślimy o samej metodyce. Nie jesteśmy konsekwentni w jej stosowaniu. Nie doceniamy, ile dzięki niej możemy zyskać. Zamiast tego pędzimy na oślep z tworzeniem nowych wskaźników i zanim je dopracujemy, już zmieniamy na inne.

To jak, zamierzacie coś z tym zrobić?  😉